Rozdział I

 Jak zwykle dostaję weny na początku opowiadania, która potem się wypala. Postaram się jednak wykorzystać ją, jak tylko się da.
 Chloera, pomysły wylewają mi się z głowy, jednak nie na długo. Czy ktoś wie jak zaradzić takim krótkoterminowym czasem weny? ;-;

~***~

 Alexander stał przed wejściem do jadalni w swoim najlepszym komplecie ubrań, który dostał od elfickiego szamana. Na strój składała się tunika  z długimi rękawami, która lekko zwisała z jego drobnego ciała; a także i białych szerokich spodni. Górna część ubrania miała kolor, który Alexander nazywał ‚zieloną tęczą’, chłopak wiedział także, że przetykana jest złotą nicią. Ubrał ją, ponieważ słyszał, że na dzisiejszym obiedzie miał gościć mężczyzna, który w niedalekiej przyszłości będzie jego mężem. Był wystraszony; widział Vasilij’a na obrazach, które znalazł w książkach o wampirzych rodzinach arystokratycznych. Był on postawnym, jednak nadal szczupłym mężczyzną. Alexander uważał, że książę Ravenous jest przystojny. Młody hrabia wolał mężczyzn i cieszył się, że w ich społeczeństwie było to akceptowane, chociaż wolał małżeństwa z miłości, a nie paktów czy przymierzy. Z drugiej strony, był świadom tego, że jego przeznaczenie tak się wypełni, nieważne jak długo by je przyciągał. Niestety, słyszał także o wybuchowym charakterze Vasilij’a. I miał nadzieje, że plotki, na temat zabicia swojego byłego narzeczonego,  były tylko pogłoskami, ponieważ przez to Alexander tym bardziej był wystraszony. Nie wiedział, co wampir o nim pomyśli.
Przeczesał palcami swoje białe włosy, które sięgały ramion i wszedł do pomieszczenia. ‚W końcu żyje się raz, prawda?’

~***~

 Vasilij, siedząc przy długim i mosiężnym stole należącym do klanu Virgone, myślał o tym, w co znów wciągnął go Maon. Już od dawna mógł być w swoim zamku, rozkoszując się kieliszkiem krwi. Obiecał jednak elfowi, że pozna swojego narzeczonego. Starał się rozmawiać z Leitis, ale dalej chciał jak najszybciej udać się na swoje włości. Nie bał się swojej reakcji na widok młodzieńca, jednak wzrok jego wujostwa nie wróżył najlepiej. 
 Wtedy drzwi do jadali delikatnie się uchyliły i Vasilij zobaczył najpiękniejszą istotę, jaką kiedykolwiek mógł ujrzeć. Alexander miał białe włosy sięgające ramion, które układały się w delikatne fale, oczy o kolorze płynnego miodu i cerę, która wampirowi przywodziła na myśl płatek śniegu, także jego drobna postura dodawała mu uroku. Dla księcia, wyglądał on jak różyczka, a nie trzystuletni elf.
 Nie chciał zachować się jak ostatni gbur, a także nie miał ochoty tracić w oczach narzeczonego, dlatego szybko wstał od stołu i podszedł do Alexandra, unosząc jego dłoń do swoich ust.
– Witaj Alexanderze, jestem Vasilij Vladimir Dante Mulgrase, arcyksiąże Ravenous – powiedział wampir głębokim głosem, wpatrując się w oczy swojego narzeczonego, który zaczął się rumienić. Czarnowłosy czuł zapach ziół i słodkiej krwi, który niósł za sobą młodzieniec. 
– Dzień dobry, mości książę. Jestem Alexander Nicholas Virgone, wicehrabia Roselynn – odpowiedział nieśmiało zarumieniony białowłosy, który zdawał się nie zauważać, że jest prowadzony do stołu  przez najlepszą wampirzą partię ostatnich kilkudziesięciu lat.
 Alexander zasiadł tuż obok swojego narzeczonego, który udawał, że wcale nie spogląda w stronę młodego elfa. W głębi duszy, czerwonooki śmiał się ze szpiczastych uszu chłopaka, mimo świadomości tego, że po przemianie staną się mniejsze. Posiłek mijał w ciszy, kiedy nagle dało się usłyszeć:
– Alexie, jak minęły ci zajęcia z magii? – zapytała hrabina, która wolała, kiedy przy stole było głośno. Cisza zbyt kojarzyła jej się ze śmiercią rodziców bratanka.
-Bardzo dobrze ciociu, choć dzisiaj zajmowałem się alchemią.
– Nigdy nie słyszałem, że zajmujesz się sztuką magiczną – powiedział Vasilij, skupiając na sobie wzrok złotookiego.
– Cóż, Alexander jest elfem, a nasza rasa zgłębia tajniki magii – odrzekł poirytowany Maon.
– Wuju, wiem o ty, że płynie we mnie krew wampirów, przez co nie jestem czystym elfem – odezwał się śmiało Alexander, który martwił się, że w końcu któryś z mężczyzn rzuci się na drugiego. – Mam także prośbę do.. – wtedy białowłosy wciągnął głębiej powietrze, wyglądając jakby nad czymś się zastanawiał. – Do księ…
 Spoglądając na tą nieśmiałą próbę powiedzenia prośby, czarnowłosy postanowił interweniować:
– Spokojnie, wystarczy Vasilij.
– Cóż, dobrze… Czy moglibyśmy pomówić w samotności po spożytym posiłku? – zapytał elf, patrząc w szkarłat, tlący się w oczach wampira. Dalej obawiał się Vasilij’a, jednak chciał rozegrać to jak najlepiej się da.
– Oczywiście, mój drogi. Maonie, czy chciałbyś udzielić nam biblioteki,  abyśmy mogli porozmawiać?
– Tak, oczywiście. Czuj się jak u siebie – prychnął hrabia, który coraz bardziej miał dość wampira. Sam zaczął mentalnie pukać się w czoło, zastanawiając się, dlaczego chciał, aby książę został na posiłku.

~***~
 Kiedy pora obiadowa została zakończona, a para narzeczonych przeniosła się do biblioteki, znajdującej się w najbardziej wysuniętej części wschodniego skrzydła. Oboje zajęli miejsce na jedynej kanapie, znajdującej się w pomieszczeniu. Przyglądali się sobie w ciszy, gdy Alexander zapytał:
– Kiedy ma odbyć się uroczystość?
– Pod koniec miesiąca, czyli za trzy tygodnie. Wtedy będzie także pełnia księżyca. Widzę po twojej minie, że masz więcej pytań.
– Cóż, chciałbym wiedzieć o tobie coś więcej, Vasilij’u. Mogę wiedzieć ile masz lat?
– Oczywiście, mój wiek wynosi dokładnie osiemset trzydzieści pięć lat. Kolejne pytanie… – wampir zastanawiał się ile pytań elf ma jeszcze w zanadrzu.
– Jak wygląda u was picie krwi? Nie do końca wierzę temu, co piszą w księgach.
– Mój drogi nie u „was”, a u nas. Ale odpowiadając na pytanie.. Cóż, pijemy ją tak jak wino przy posiłku. Zwykle pożywiamy się krwią swojego partnera bądź też partnerki. Działa to w dwie strony, dodatkowo jest to także afrodyzjakiem, dlatego zawsze odbywa się to w ustronnym miejscu – białowłosy nie zauważył, że Vasilij przybliżył się w jego stronę.
– Cóż, chociaż jakiś plus – Alexander wypuścił głęboko powietrze z płuc i powiedział: – Chciałbym… Chciałbym abyśmy porozumieli się w kwestii spraw łóżkowych. Zgaduję, że wiesz co się stało parę lat temu, dlatego też chciałbym cię poprosić o to.. O to, czy moglibyśmy przenieść to na przyszłość.
 Zaskoczony wampir miał mętlik w głowie. Z jednej strony wiedział, że chce, aby między nimi doszło do czegoś głębszego, aniżeli typowego małżeństwa z przyrzeczenia, mimo sparzenia się za pierwszym razem. Nie chciał także robić Alexandrowi krzywdy, wiedząc co przeszedł. Z drugiej jednak był mężczyzną, który miał swoje potrzeby.
– Pół roku. Tyle zwykle trwa podróż poślubna wampirów. Chciałbyś zapewne, aby dać ci więcej czasu, jednak czekałem za długo. Pod koniec to się stanie. Także wtedy cię przemienię. Mam nadzieję, że jednak wydarzy się to wcześniej – i w tym momencie Vasilij był na tyle blisko Alexandra, że przykrył jego usta swoimi w delikatnym pocałunku. 

Prolog

  W elegancko urządzonym salonie, który utrzymany był delikatnych tonach beżu, kawy i złota, siedziały trzy osoby. Dwie z nich były rozjuszone i widać było, że żazarcie się o coś kłóciły. Trzecia osoba, w spokoju piła herbatę, spoglądając na cyrki, które wyprawiały się w jej salonie.
– Powiedziałem ci to już, Vasilij, że nasz bratanek nie będzie brał udziału w tym idiotyzmie, który ty nazywasz ślubem! – wykrzyknął hrabia Roselynn, głowa rodziny elfickiego rodu Virgone.
 Przed elfem siedział długowłosy mężczyzna o czerwonych z gniewu oczach. Był przystojny, choć krążyły o nim pogłoski, jakoby tą urodę otrzymał od diabła. W dodatku z charakterem, przez który większość jego służby chodziła w ciągłym strachu. W tym momencie jego arystokratyczne rysy zostały zniszczone przez grymas, jaki zdobil twarz. Ubrany w najlepsze materiały, jakie były dostępne, wampir wstał z siedzenia i podszedł do hrabiego, który za nic brał jego rozwscieczoną minę.
– Pamiętaj o kontrakcie – wysyczał wściekle Vasilij. – Dobrze wiesz, że tak ślub się odbędzie, czy tego chcesz, czy nie.
– Och, proszę cię. Daj sobie spokój z tymi waszymi wampirzymi zasadami. Alexandrowi twój pomysł – wybacz, raczej twoich i jego przodków – nie pasuje. Chyba nie wystarczyła im wojna, jaka odbyła się po ślubie jego rodziców. Dobrze wiesz jak inni reagują na mieszankę międzyrasową.
– W połowie jest wampirem, czyli jest mniejszy procent, tej tak zwanej „mieszanki międzyrasowej”. I mam nadzieję, że jednak wiesz, że Alexander może się wzbraniać, tak jak ty teraz, jednak część jego duszy będzie chciała dotrzymać umowy zawartej w kontrakcie. Pakty z krwi wampirzej muszą zostać dopełnione.
– Kochanie, książę ma rację.  I tak, jak wszyscy tutaj wiemy, ich strona poszła na duże odstępstwa. Zdajesz sobie sprawę , że zgodzili się przesunąć ślub, na wiek zgodny z elfickimi tradycjami, a wampirza dusza Alexa może w końcu nim zawładnąć – odezwała się nagle drobna kobieta, która siedziała obok hrabiego.
– No widzisz, nawet lady Roselynn wie, co trzeba zrobić. A ty, Maonie, panikujesz, jakbyś był na miejscu mego narzeczonego.
– A kogo nazywają Diabłem? – Zapytał pod nosem elf, wiedząc, że wampir tak to usłyszy. Wtedy poczuł ból, ponieważ Leitis postanowiła przywołać męża do rozsądku, nadeptując obcasem na jego stopę.
 Hrabia, spojrzał na swoją żonę z wyrzutem. Mimo wszystko, dobrze wiedzial, że musi się zgodzić na wypełnienie kontraktu. Uważał jednak, że małżonka powinna go wspierać,
 wtedy drobniutka kobieta podeszła bliżej Vasilija i znów przemówiła:
– Alexander jeszcze nie osiągnął wymaganego wieku. Stanie się to za dwa tygodnie. Sądzę, że powinieneś go poznać. On dobrze wie kim jesteś, jednak uważaj. Dobrze wiesz jaka tragedia spadła na niego przed laty.
– Wiem co się stało, przecież go zn… – zaczął mówić wampir, jednak Leitis się wtrąciła:
– Nie, nie znasz. I nie udawaj. Oboje dobrze wiemy, że to twoi szpiedzy go pilnują. Ty nie zrobiłeś nic prócz wypytywania swoich sług, książe. Wy, wamipry, nie macie za grosz romantyzmu. Nie wiem, co mój brat w was widział.
 Po tych słowach białowłosa wyszła z salonu, zostawiając mężczyzn samych ze sobą.
 Vasilij spojrzał na nią z ukosa, ale gdzieś w głębi zgadzał się z hrabiną, choć sam jeszcze o tym nie wiedział. Wiedział, że obie rasy charakteryzują się pięknym wyglądem, jednak nigdy nie widział połączenia wampira i elfa.
– No to co, może szklaneczkę whiskey. Zdobyłem ostatnio od znajomego szamana kilka butelek. Powinieneś także zostać na obiedzie, poznasz naszego Alexa – zaproponował nagle Maon, który wiedział jak złapać wampira w sidła.
– Dobrze. Ale jakbym mógł prosić o tą szklaneczkę.